sobota, 1 lutego 2014

Rozdział IX

Dni mijały a relacje Draco i Hermiony powoli były coraz cieplejsze. Zapewne nikt by nie zgadł, że kilka tygodni temu ta para spotkała się w sądzie, chcąc wziąć rozwód. Niektóre sytuacje sprawiły, że Draco i Hermiona byli sobie coraz bliżsi.  Mimo tego, że żyli w przyjaznych stosunkach, wciąż było coś nie tak. Brunetka nie potrafiła zapomnieć  o przeszłości, przez którą poprosiła Dracona o rozwód. Snuła różne domysły na jego temat; jednak wszystkie przemyślenia kobiety mijały się z prawdą.
-Nie śpisz już? - Hermiona rozbudziła się ze swoich myśli i spojrzała na mężczyznę, który leżał obok niej. Nieco za długie włosy opadały mu bezlitośnie na twarz, on jednak ignorował je oczarowany ciemnowłosą kobietą.
-Nie mogę spać. -Może to przez fakt, że dzisiaj jej przyjaciółka wyjdzie za mąż?
-Czemu? - wymruczał Draco, przysuwając się do szyi Hermiony.
-Draco - upomniała go. -Jeszcze nie mogę.
-Myślałem, że już wszystko w porządku między mną a tobą.
-Tak, to prawda. -Przymknęła na chwilę oczy. Wcale nie miała ochoty rozmawiać na ten temat. -Ale daj mi jeszcze trochę czasu.
-W porządku - westchnął Draco. -Zrobić ci coś jeść?
Hermiona pokręciła głową. Nie chciała jeść, nie chciała pić, nie chciała spać. Mimo, że powinna się cieszyć nadchodzącym dniem ona się stresowała.
Wstała i bez słowa wyszła do łazienki. Draco wypuścił powietrze z ust i zrezygnowany powędrował do lodówki. Lodówka była pełna jedzenia, a on nie wiedział co wziąć. Co za irytujące uczucie! Ciszę przerwał dzwonek telefonu Hermiony, a Draco uprzednio sprawdzając, kto dzwoni zawołał:
-Hermiona, ktoś dzwoni!
Brunetka z szybkością błyskawicy wypadła z łazienki i złapała za telefon, nawet nie obdarzając blondyna spojrzeniem.
-Słucham?
-Hermiona? -W słuchawce odezwała się Ginny. - Jesteś!
-A gdzie mam być? -zaśmiała się. -O co chodzi?
-Mogłabyś przyjechać? Ja... czy ty też się tak stresowałaś?
-Odrobinę. -Oparła się o blat kuchenny. -Bardzo się denerwujesz?
-To mało powiedziane... -mruknęła. - Pomożesz mi? Przyjedziesz? Jest mi głupio, że cię tak wyciągam, ale...
-Nie ma sprawy -wtrąciła Hermiona. - Czego to się nie robi dla przyjaciół? Pozwól tylko, że wezmę sukienkę i trochę kosmetyków, bo nie zdążyłam jeszcze niczego zrobić.
Usłyszała aprobatę przyjaciółki i po pożegnaniu się, rozłączyła rozmowę. Draco spojrzał na nią pytająco.
-Muszę jechać do Ginny, spotkamy się na miejscu, dobrze?
-Coś się stało? - zapytał trochę zaniepokojony. Nie był zły.
-Potrzebuje kobiecej ręki, to wszystko. Spotkamy się na miejscu. -Tu chwilę się zawahała, jednak ostatecznie podeszła i go pocałowała w policzek. Zarumieniona wyszła z domu, nie widząc szerokiego uśmiechu na twarzy Dracona.

-Jestem! -zawołała śpiewnie brunetka, idąc do sypialni Ginevry. Cicho zagwizdała, gdy zobaczyła pannę młodą. -Ale laska.
-Dziękuję, że przyjechałaś, Draco nie jest zły?
-On nie ma nic do gadania - zaśmiała się. -Uspokoiłaś się trochę?
-Chciałabym, ale każda kolejna myśl o małżeństwie sprawia, że coraz bardziej się denerwuję. Prędzej zemdleję niż dojdę pod ołtarz.
-Lepiej nie -skwitowała brunetka. - Chodź tu. -Podeszła do niej i ją przytuliła.
-Dziękuję, że jesteś - szepnęła i z jej oka wydobyła się pojedyncza łza. - Cholera! Godzinę mi makijaż robili.
-No właśnie, nie płacz mi tutaj - Hermiona też próbowała powstrzymać płacz, jednak słabo jej to szło. Łzy zaczęły spływać po jej bladoróżowym policzku. Ginevra widząc jej zachowanie, nie mogła się nie zaśmiać. Wnet jednak szybko się opanowała.
-Hermiona... -zaczęła, by zwrócić uwagę przyjaciółki. -Dlaczego poprosiłaś o rozwód?
Wszystkie mięśnie kobiety nagle się spięły. Przygryzła wargę tak mocno, że aż poczuła ból, jednak obiecała, że w końcu powie, jaki był tego powód. W końcu była jej przyjaciółką.
-Nie musisz mówić -powiedziała Ginny.
Hermiona pokręciła głową.
-Nie muszę, ale chcę. -Usiadła na parapecie i zaczęła oglądać przygotowania do ślubu. -Jak byliśmy małżeństwem Draco zaczął wracać coraz później. Nieraz czekałam  na niego pół nocy, jednak nigdy się nie doczekiwałam. Zaczęłam snuć różne domysły na ten temat. Ale czy zdradzanie nie jest już przereklamowane? Może znalazł dodatkową pracę, albo... nieważne. Jednak nie wytrzymałam. Wracał, gdy spałam i wychodził, gdy jeszcze się nie obudziłam. Widywaliśmy się tylko w weekendy. Nigdzie nie wychodziliśmy. To było... okropne. Ja też chciałam poczuć, że mam męża! W końcu doszło do wspólnego spotkania. W sądzie.
Teraz Ginny podeszła  i ją przytuliła.
-Draco nigdy by cię nie zdradził.
-Mam taką nadzieję. Jednak już wiem dlaczego wiecznie się spóźniał.
-Dlaczego?
-Dużo pracował. Jego szef to zauważył i... Draco awansował. Robią przyjęcie na jego cześć. Przyszłabyś? -zapytała nieśmiało. -Oczywiście  z Harrym!
-To będzie czysta przyjemność. A teraz chodź, musimy się przygotować, już za dwie godziny ślub.

Rudowłosa kroczyła po ścieżce ubranej w płatki kwiatów, a sama Hermiona kroczyła między krzesełkami do swojego męża. Usiadła obok niego i przykryła jego dłoń swoją. I wtedy zauważyła obrączkę. Nieświadomie zaczęła głaskać ją kciukiem. Draco to zauważył i nieznacznie się uśmiechnął. Splótł palce z jej palcami i czuł, jak wszystko się w nim gotuje. Nie ze złości, nie ze zdenerwowania. To jego Hermiona tak na niego działała. Kochał ją. Oglądali całą uroczystość wpatrzeni w Harrego i Ginny na każdym kroku przypominając sobie o ich własnym ślubie. Pamiętali to zdenerwowania i radość, kiedy kapłan ogłosił ich małżeństwem.
Hermiona widziała wiele znajomych ze szkoły; bliźniaczki Patil, Lunę Lovegood, nawet Erniego. Draco także go zauważył i jego mięśnie automatycznie się spięły. Wspomnienia po wizycie na komisariacie dalej w nim żyły i były jeszcze świeże.
Nim oboje się zorientowali, było już po uroczystości i każdy ustawiał się do złożenia życzeń parze młodej.
-Kochanie moje! -Hermiona uściskała Ginny.-Dbaj o Harrego. To jest skarb, ale skarb, którym trzeba się chwalić, a nie ukrywać. Życzę wam wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.
-Dzięki Hermiono.
Draco natomiast klepał Harrego po ramieniu.
-Dbaj o nią. I lepiej, żeby nie dała ci popalić tak, jak mi kiedyś Hermiona. -Zaśmiali się. -I wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.
-Dziękujemy.
Nim się obejrzeli było już wesele. Hermiona świetnie się bawiła; Draco doskonale prowadził ją w tańcu. Wino lało się strumieniami, a z parkietu nikt nie chciał schodzić. Tak samo wyglądało wesele u Draco i Hermiony. Wszyscy goście doskonale się bawili. Jednak coś potem sprawiło, że zaczęło się to u nich psuć.
-Jesteś senna? -szepnął Draco do ucha Hermiony, gdy tańczyli wtuleni w siebie podczas wolnej piosenki.
-Nie, jeszcze nie. -Dochodziła godzina druga, część gości zaczęło się żegnać między sobą. Pozostałe osoby jednak nie zamierzali schodzić się do domów.
-Pamiętasz, jak to było u nas?
-Pamiętam -mruknął zadowolony Draco. -A najlepiej wspominam noc poślubną.
Hermiona momentalnie się zaróżowiła. Tańce trwały jeszcze dobre cztery godziny, oni jednak potrzebowali trochę intymności. Po powrocie do domu od razu przywarli do siebie ustami. Naprawianie małżeństwa, krok drugi.
W niespokojnych ruchach zdzierali z siebie ubrania nie patrząc na to, że stoją w samym holu. Draco dotykał ją po całym ciele - tak bardzo mu tego brakowało! Zdołał tylko wyszeptać:
-Sypialnia?
-Jeśli zdążymy.
Podniósł ją, a ona oplotła go nogami w pasie. Gdy Draco ją niósł, zdawała się być lekka jak piórko. Zaczął bawić się jej sutkami, a ona, rozpalona do granic wytrzymałości, cicho pojękiwała. Po omacku trafił na łóżko, kładąc tam dziewczynę. Sam położył się na niej, znalazł miejsce między jej nogami i wsunął się w nią. Niedługo trwało, nim oboje byli spełnieni. I czuli, że wszystko idzie w dobrym kierunku.